sobota, 24 maja 2014

Rozdział IV - Te drastyczne przeżycia...

Kilka godzin później.
   W całej szkole huczało o zabójstwie kilku uczniów i  dziwnym napisie. Większość nie zoriętowała się kto odkrył  co naprawdę się stało. Mi kazali siedzieć z kilka godzin, by zadać bezsensowne pytania. Po całym zamieszaniu wróciłam do domu. Matka już była.
- Ario, słyszałam co się stało... - Podeszła do mnie i przytuliła.
   Dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo jej potrzebowałam. Zaczęłam płakać. Moja mama niezdarnie głaskała mi włosy. Różnica naszego wzrostu była wielka. Miałam z metr siedemdziesiąt. Matka była niższa gdzieś o dwadzieścia centymetrów.
- Już nie płacz... ci... - uspokajała mnie.
   Otarłam łzy i odsunęłam się od niej.
- Pójdę do swojego pokoju. - powiedziałam.
   Moja matka stała niewzruszona i patrzała jak wchodzę po schodach. Gdy już byłam przy końcu, odchrząknęła.
- Córeczko, pamiętaj tylko, że nigdy nie przestanę cię kochać. - powiedziała.
   Co to było? Szłam dalej, może miała nadzieję, że coś powiem? Nie wiem. Weszłam do mojego pokoju. Włączyłam laptopa i usiadłam na łóżku.
   Automatycznie weszłam na jakiś przypadkowy chat.
   Po kilku sekundach napisała do mnie Finnie: "Co tam? Jak się czujesz?".
   Była naprawdę urocza. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
   Odpisałam jej po chwili: "Przetrzymali mnie kilka godzin, bym odpowiedziała na ich idiotyczne pytania".
   Nie minęło pięć sekund, a była już odpowiedź: "Współczuję. Nie wiem jak możesz wytrzymać w domu. Wyjdź, pójdziemy gdzieś! Nie przyjmuję odmowy spotykamy się koło naszej ulubionej kawiarni. Czekam".
   Westchnęłam, wyłączyłam laptopa i zeszłam ze schodów. Ubrałam bluzę i buty.
- Mamo! Wychodzę! - Nie słysząc odpowiedzi, zatrzasnęłam drzwi.
   Kawiarnia przy której miałam się spotkać  z Finnie, była położona o jakieś pół godziny drogi. Szłam dosyć szybkim tempem. Przez drogę minęłam może z pięć osób. Kiedy już widziałam kawiarnię, zamachała mi dziewczyna. Nie była to  Finnie. Podeszłam z czystej ciekawości. Jej rude włosy były zaplecione w warkocz, zielone jak trawa oczy przyglądały mi się. Jej twarz zdobiły piegi. Była bardzo podobna do Dana.
- Jakbym była Łowczynią już byś nie żyła - Powiedziała z szerokim uśmiechem. - Mojego brata już poznałaś. Jestem Abi. Abigaile.
   Więc to nie był sen, Dan istniał naprawdę! Czy to znaczy, że ona... nie!
- Miło mi. Jestem Aria, ale mów mi  Ari. - Powiedziałam próbując być miła i podałam jej dłoń.
   Dziewczyna zaśmiała się. Miała nawet  śmiech cudowny!
  - Jesteś strasznie przyjacielska! - powiedziała uradowana.
   Nie wiadomo czemu zarumieniłam się! Moja blada skóra tego nie ukrywa.
-  Miło mi... co cię w ogóle tu sprowadza, Abi?
- Dan kazał mi, pilnować cię przed Nią. - powiedziała.
- Czyli? Przed kim? - spytałam.
- Nie pamiętasz zwłok? - odpowiedziała pytaniem.
   Popatrzałam na nią sceptycznie i  popatrzałam na stopy. Rozwalone trampki za kostkę.
- Jak bym miała nie pamiętać? - spytałam przez zaciśnięte zęby. - To się stało DZIŚ. Ktoś podpisał się "Hel". Przecież ona jest boginią śmierci...
   Abi uśmiechnęła się, słysząc moją wypowiedź.
- I  to mówi, Walkiria.
   Zacisnęłam dłonie ukryte w zadługich rękawach bluzy. Miałam tego dość, ona zaczynała być nachalna!
- Nie wiem czym jestem. Wiem, że nie jestem Walkirią - odparowałam.
   Wtedy powróciły jakieś wspomnienia.
   Moje włosy były związane w długi warkocz. Nie były już brązowe, jak karmel, tylko czarne. Moje czekoladowe oczy były teraz błękitne jak  niebo. Dziewczynę, którą widziałam w odbiciu jeziora, otaczała złocista aura. Odziana byłam w długą, prostą suknię.
   Odeszłam kawałek od jeziora.
- Thrud! Thruud! - usłyszałam dziecięce krzyki.
   Odwróciłam się w ich stronę z uśmiechem. Zobaczyłam około pięcioletnie dzieci, w znoszonych ciuchach. Klęknęłam i rozłożyłam ręce. Czekałam aż do mnie podbiegną. Gdy już to zrobiły, rzuciły mi się na szyję. Jakbym była w swoim ciele, na pewno bym już leżała.
- Ha! Następnym razem troszkę uważajcie - Powiedziałam spokojnie z szerokim uśmiechem. - Uwielbiacie się na mnie rzucać.
   Ja nie sterowałam ciałem, byłam w nim uwięziona. Ta myśl przyszła tak nagle.
NIE! - miałam ochotę wrzeszczeć.
   Poczułam dłoń na moich plecach. Klęczałam na ziemi pochylona, płakałam. Ile ja łez umiem wylać? Ze zdenerwowania nawet oczy zamknęłam! Próbowałam się podnieść, jednak dłoń oparta na moich plecach mi to nie umożliwiała.
- Uspokuj się, Thrud. Jeżeli się  ruszysz będzie tylko gorzej. - powiedział złotooki chłopak.
   Poczułam wtedy straszne znużenie.
- K-kim ty jesteś? - spytałam prawie bezgłośnie.
- Jednym z koszmarów - odrzekł.
 ~~~~~~~~~~
Te drastyczne momenty...
Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. "Większość nie zoriętowała się kto odkrył co naprawdę się stało." - 'zorientowała'.
    To raczej tyle z błędów. ;)
    Podobał mi się rozdział.
    Abi jest fajna, polubiłam ją. Nie do końca zrozumiałam o co chodziło pod koniec, ale chyba właśnie o to ci chodziło, co nie, satanistko? Żeby mnie bezczelnie utrzymywać w niepewności!
    Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    Przeczytałam, a raczej pochłonęłam te kilka krótkich rozdzialików. I jedno przyznam, chcę więcej! Mam kilka zastrzeżeń, ale o tym później. Na razie skupię się na samym opowiadaniu. Prawdę mówiąc, po pierwszych dwóch rozdziałach nie wiedziałam, co o tym sądzić. Akcja pomknęła do przodu jak strzała, żadnego postoju, a ja siedzę z miną w stylu 'co jest grane?'. Jednak udało mi się to trochę uporządkować i póki co - jest jak najbardziej w porządku. Idzie prędko, zwarcie, nie ma miejsca na nudę. Razi mnie mała ilość opisów, a gdy już jakiś się pojawi, to niemal natychmiast się kończy. Nie twierdzę, że mają ciągnąć się przez pół rozdziału, brońcie bogowie. Jednak przez to, że są tak minimalistyczne, mało co wiemy o bohaterach, co myśli Aria, o jej przypuszczeniach odnośnie całej tej sytuacji, czy choćby o miejscu, w którym się znajdują. Widać, że dziewczyna ma głowę na karku, sprawnie łączy fragmenty zagadki dzięki swojej wiedzy, jednak ten brak opisów trochę psuje to dobre wrażenie.
    Ktoś wcześniej zwrócił Ci uwagę na zły zapis dialogów. Podtrzymuję tą kwestię. Niektórych kłuje to w oczy, innym jest to całkowicie obojętne, ale prawdą jest, że lepiej kontrolować ten zapis, co dodaje całemu opowiadaniu schludnego wyglądu, przyjemnego dla oka. Dodam jeszcze, odnośnie wszystkich rozdziałów, że zauważyłam gdzieniegdzie urywane zdania, piszesz, piszesz i bach! Zdanie nagle się urywa. Prócz tego powtórzenia, literówek nie dostrzegłam, interpunkcja.
    Podsumowując (nareszcie ^^), czytało mi się przyjemnie i jestem ciekawa dalszych losów Arii. Pomysł na opowiadanie bardzo przypadł mi do gustu, najchętniej już pochłonęłabym całość! Mam nadzieję, że mnie nie rozczarujesz :) Czekam na kolejny rozdział, adres bloga, na którym chciałabym żebyś mnie informowała zostawiam w Spamowniku :)
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń