niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział II. Nowe możliwości.

  Wstałam, słysząc przeraźliwy krzyk. Był to odgłos niezbyt przyjemny. Westchnęłam, była to przecież codzienność. Dodałam kolejną kreskę na ścianie, widząc, że to już siódmy, monotonny dzień. Gdy usiadłam w kącie, rosły chłopak otworzył drzwi od mojego więzienia, powiedział.
 - Chodź Ario. Ona chce cię tylko osłabić.
   Mówiąc "ona", chodziło mu o Łowczynię, morderczynię. Przez ostatnie noce miałam sny, była tam "Ann" zabijająca małe dziecko.
 - Skąd mam wiedzieć, że mogę ci ufać? Możesz być jeszcze gorszy od Łowczyni. - powiedziałam spokojnie.
     Chłopak westchnął i podwinął rękaw koszuli, ukazał on tym tatuaż przedstawiający trzy runy oznaczające "państwo ponad krwią". Te znaki oznaczały, że był jednym z Odmieńców. Byli oni wierni Wanom!
 - Odmieniec! Jak to... to niemożliwe! - powiedziałam skołowana.
   Chłopak obdarzył mnie promiennym uśmiechem i złapał mnie za rękę.
 - Nazywam się Dan. Ty jesteś Aria Phoenix, co nie? - spytał.
    Wtedy zobaczyłam Go, wielką paszczę i łuskowatą skórę.
 - Czego chcesz, Odmieńcu? - Niepewnie patrzałam za niego, na małego węża. - Co to jest?
   Dan odwrócił się w tył i burknął coś w obcym języku, gad po raz ostatni popatrzał na mnie i odszedł.
   Spojrzałam na Odmieńca, był wyższy ode mnie ze dwadzieścia centymetrów co było niezwykłe. Miał tycjanowe włosy, które zostały związane z tyłu krótkim rzemykiem. Jego oczy były otoczone (o dziwo!) ciemnymi, długimi rzęsami, zaś same tęczówki, intensywnie niebieskie, gdy na nie patrzałam, widziałam błękitne niebo, przez które prześwitywały przez nie promyki słońca. Biła z nich inteligencja i determinacja. Usta miał za to pełne, a rysy szlachetne. Dopiero po chwili zauważyłam, że Odmieniec się śmieje, ukazując przy tym rząd równych, śnieżnobiałych zębów. Byłby doskonały, gdyby nie blizna biegnąca przez cały lewy policzek.
 - Już się napatrzałaś? Myślałem, że Walkirie są niewiastami, a tu? Najlepsza z nich bezczelnie mi się przygląda! - Śmiał się tak, że musiał się zgiąć w pół, by się opanować.
   Czułam żar rozlewający się mi na policzkach. Nienawidziłam się rumienić.
 - Nie jestem Thrud. Po za tym, mieliśmy iść. - powiedziałam oschle.
 - Już mi ufasz?
   Westchnęłam i przeszłam obok niego. Obejrzałam się w tył, by zobaczyć moje więzienie ostatni raz.
 - Chodź Walkirio. - Powiedział Dan, gdy znalazł się obok mnie.
    Więc poszłam, nie wiedziałam ile i gdzie, ale podążałam za Danem, trzymając się jego zielonej bluzki.
 - Bardzo praktyczne. Ubierasz zieloną bluzkę do różowych spodni? - Zaczęłam się śmiać.
 - One są czerwone! - krzyknął urażony.
  - To jest dzięcię poczęte z duszy Nidhogga? - spytałam się.
   Dan obejrzał się do tyłu. Był szczerze zdziwiony.
 - Skąd to wiesz? Azowie, a dokładnie Odyn, wziął was pod swe skrzydła, czyniąc tym Walkirie bezinteresownymi. - odpowiedział szczerze zdziwiony.
   Tym skończyła się nasza rozmowa. Po wyjściu z "jaskini Batmana", jak nazwał ją Dan, szliśmy spokojnie poprzez długi plac. Skupiłam się na budynku przed nami. Nagle coś dużego, ciemnego mignęło mi przed oczami. Dan popchnął mnie na ziemię i pobiegł ku budynku.
    Wyciągnął miecz i zamknął oczy. Wsłuchał się w otoczenie, byłam zauroczona jego opanowaniem.
    Mały wąż, który cały czas nam towarzyszył, owinął mi się wokół przed ramienia. Jego syczenie upajało mnie powoli. Spojrzałam w jego złote ślepia oczarowana. Jakaś obca siła kazała mi wstać. Spojrzałam na Dana.
    Chłopak walczył z dziwnym stworem. Potwór miał ciało miał ciemne niczym noc umazane w dodatku krwią.
    Dan przegrywał, a mnie, ta sama moc popchnęła ku nim. Rzuciłam się na stworzenie nocy.
    Wbiłam w jego skórę paznokcie. Potwór zaczął wrzeszczeć nieludzko. Moja skóra potwornie się rozgrzała, pomagając tylko w zwycięstwie. Tajemnicza istota padła. Zaraz po tym jak odeszłam, jego ciało rozpoczęło rozkład.
 - Ario? Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony chłopak.
     Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Wąż ześlizgnął się z mojego ciała i zaczął pełznąć ku Danowi.
 - Od kiedy zrobiłeś się taki czuły? - spytałam się.
     Dan pochylił głowę i spojrzał na rozłożone ciało potwora.
 - Wiesz dlaczego jego ciało ta... - Zdążył powiedzieć zanim mu przerwałam.
 - Nie zmieniaj tematu, Odmieńcu! - krzyknęłam zniecierpliwiona. - Od kiedy?
    Dan zaczął mi się przyglądać, jego wzrok zaczął swój taniec od moich stóp, patrząc cały czas na nie z podziwem, po moje oczy, zostając na nich i obdarzając je zamyślonym spojrzeniem.
 - Odkąd wiem, że moja siostra cię kochała, Thrud. - odrzekł spokojnie.


----------------------
 2 rozdział! Heh, miło mi, że moje opowiadania są komentowane! A tak po za tym, Lisi Krytyku: DZIĘKI!
Ten rozdział nie jest najlepszy wiem o tym!
Pozdrawiam :)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Nie ma dużo błędów, tylko kilka tych powtórzeń :)
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie :)
    Wciąga od samego prologu :D
    Wszystko dzieje się tam tak szybko :D
    Dan jest fajny, lubię go :)
    Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Nie sądziłam, że wciąga od prologu ;D

      Usuń
  3. Mnie ten rozdział bardzo się podoba :) Dziwi mnie, że dziewczyna powaliła potwora i skąd wie o tym wszystkim. Trochę mało jest powiedziane o jej życiu, ale mam nadzieję, że z czasem się dowiem. Ogólnie fajnie się czyta :)

    http://nathalie-rose-stories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń